niedziela, 2 marca 2014

Coraz mniej nadziei...

Cisza.
Cisza i biel.
Cisza przerywana czasem krokami pielęgniarek i pikaniem aparatury.
Biel urozmaicana tylko sztuczną zielenią fartuchów.
Cisza i biel.
I przygnębienie.
Tu rzadko panuje radość.
Wszedł bezszelestnie do jednej z sal przy długim korytarzu. Z nieznośnym zgrzytem przysunął sobie krzesło do jednego z łóżek. Leżała tam. Piękna, trochę wychudzona, jego Śpiąca Królewna z długimi brązowymi włosami i oczami tego samego koloru, których on pewnie już nigdy nie ujrzy.
Westchnął.
Rozejrzał się po sali; do niedawna leżały tu jeszcze cztery pacjentki. Kilka tygodni temu rodzina odłączyła jedną z nich od aparatury podtrzymującej jej życie.
Szloch.
Głośny rozpaczliwy szloch wydostał się z jego gardła. Coraz więcej czasu upływało, a nadziei, że ona się obudzi coraz mniej.
Rok.
Już od roku przychodził tu niemal codziennie.
Aż rok temu stało się to, co się stało.
Zaprosił ją na basen. Zgodziła się chętnie, w końcu uwielbiała wodę. Co prawda nie pływała zbyt dobrze, ale przecież mieli dobrze się bawić.
Szli brzegiem zbiornika, śmiejąc się i rozmawiając. Nagle banda rozwrzeszczanych dzieciaków przebiegła obok nich, potrącając ludzi.
Zamknął oczy.
Wciąż pamiętał jak uderzała głową o drabinkę, jak wpadała do wody...
A pomyśleć, że teraz pewnie byliby małżeństwem. W końcu data ślubu była już ustalona, kiedy to się stało...
Znów westchnął.
Ujął jej chłodną dłoń i przycisnął ją do ust. Łzy spod jego powiek coraz liczniej kapały na bladą skórę kobiety. Nie szeptał czułych słów. Już nie. Teraz tylko siedział i się modlił.
"Boże proszę..."
Otworzył szeroko oczy. Przez jedną krótką chwilę poczuł ruch palców narzeczonej. Zdawało mu się?
Pogłaskał ją delikatnie po policzku.
-Nel? - szepnął z nadzieją.
Uważnie wpatrywał się w jej twarz, szukając jakichkolwiek oznak przebudzania.
"...pozwól jej żyć, bo..."
Jej powieki nieznacznie drgnęły. Pod nimi poruszały się oczy. Po chwili otwarła je ukazując brązowe tęczówki. Przez chwilę zamglonym wzrokiem wpatrywała się w sufit.
-Gdzie ja...
-NEL! - rzucił się jej na szyję, nie pozwalając jej na dokończenie zdania.
-Steve? - zaskoczona kobieta przesunęła dłonią po jego mokrym policzku.- Co się stało? Czemu płaczesz?
-Nic, nic! - mężczyzna uśmiechnął się szeroko i otarł łzy.- Po prostu cieszę się i tyle!
"...bo tak bardzo ją kocham."
___________________________________________________________________
Tak, wiem, że miała być walentynkowa notka. Tak, wiem, że powinnam ją dodać dwa tygodnie temu. Niestety po zapisaniu trzech stron kompletnie straciłam wenę. A może po prostu nie umiem pisać romansów? To też. Dlatego w końcu dodałam  opowiadanie, które napisałam już jakiś czas temu i który macerował się w moim zeszyciku. Miłego czytania! :)